„Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości,
ten nie jest godzien szacunku, teraźniejszości
ani prawa do przyszłości.”
Józef Piłsudski
Zgodnie z obietnicą przedstawię dziś historię mojej przygody z genealogią. Jest ona długa, bo już ponad 20-letnia i miała kilka etapów. Rozpocząłem ją bardzo wcześnie, jeszcze w dzieciństwie, dzięki czemu zdobyłem dużo informacji od swoich dziadków, kiedy jeszcze żyli, co potem stało się podstawą do budowania drzewa genealogicznego w obecnej formie, w oparciu o akty stanu cywilnego.
Rok 2003 - drzewo genealogiczne jako praca domowa do szkoły
Wszystko zaczęło się w październiku 2003 roku, kiedy to, będąc w IV klasie szkoły podstawowej, wykonałem drzewo genealogiczne w ramach pracy domowej na lekcję historii. Było ono jak na standardy szkolne dosyć obszerne, dlatego jako jedyny w klasie dostałem za nie najwyższą ocenę. Nieżyjący już historyk i nota bene jeden z moich ulubionych nauczycieli stwierdził wtedy, że moje dzieci będą mi za nie wdzięczne. Uczciwie muszę jednak przyznać, że wiele informacji do tej pracy zaczerpnąłem z drzewa genealogicznego, które kilka lat wcześniej stworzył do szkoły mój brat. Również jego koncepcja i forma były podobne do tego po moim bracie. Z pewnością jednak nie było to przepisywanie jeden do jednego, ponieważ moje drzewo obejmowało więcej osób i informacji. Popełniłem jednak wiele błędów, np. w datach urodzeń, które niestety początkowo powieliłem w kolejnym drzewie z 2009 roku. W późniejszych latach nanosiłem poprawki i uzupełnienia do swojej pracy szkolnej i trwało to aż do czasu, kiedy zacząłem używać programu genealogicznego.
![]() |
Moje pierwsze drzewo genealogiczne, wykonane do szkoły w 2003 roku |
W tym momencie muszę zaznaczyć, iż pojęcie „drzewo genealogiczne”, przynajmniej w potocznym jego rozumieniu, nie jest precyzyjne. Używa się go do określenia różnych tablic genealogicznych: przodków, potomków lub pokrewieństwa. Moje drzewo z 2003 roku było połączeniem wywodu przodków i wykresu najbliższej rodziny. Obejmowało ponad 100 osób. Można je podzielić na 4 kategorie: wszyscy znani mi wtedy przodkowie (z imienia i nazwiska do pokolenia prapradziadków, dodatkowo 3 razy pradziadkowie znani tylko z nazwiska), potomkowie moich dziadków (rodzeństwo rodziców, ich dzieci itd.) wraz ich z małżonkami, rodzeństwo dziadków oraz potomkowie jednej z sióstr babci od strony mamy wraz z małżonkami. Ta ostatnia grupa służyła chyba temu, aby zachować symetrię w drzewie, ponieważ tata miał troje rodzeństwa, a mama tylko jedną siostrę, a tym samym mniejszą rodzinę. O każdej osobie przedstawiłem tylko podstawowe informacje: imię, nazwisko i nazwisko rodowe oraz daty urodzenia i zgonu, bez daty zawarcia małżeństwa.
Lata 2006 - 2009 - zbieranie informacji o rodzinie
Od 2006 roku, chyba głównie za sprawą poznania legendy rodzinnej o bpie Wojciechu Owczarku, o której z pewnością będę tutaj pisać, zacząłem dużo bardziej interesować się genealogią. Wtedy to, jeszcze jako nastolatek, wypytywałem dużo o rodzinę swoje babcie i sporządzałem z tych rozmów notatki. Spisałem między innymi imiona i nazwiska rodzeństwa dziadków i pradziadków oraz ich dzieci, a także przyczyny śmierci oraz miejsca pochówków przodków i innych krewnych. Informacje czerpałem również z tablic nagrobkowych na cmentarzach. Poszukiwałem też zdjęć związanych z moją rodziną, które później skanowałem. Niemało informacji uzyskałem od brata babci od strony taty, wujka Kazimierza, który także interesował się genealogią i posiadał kilka odpisów aktów metrykalnych swoich, a więc i moich przodków. Sam wtedy nosiłem się już z zamiarem wyszukiwania metryk, ale wtedy jeszcze plany te spełzły na niczym.
![]() |
Ja i moi dziadkowie, Genowefa i Stanisław Góreccy przy grobie dziadków babci, Florentyny i Mikołaja Majów na cmentarzu parafialnym w Niemysłowie (11 lutego 2008 r.) |
W dniach 1-2 stycznia 2009 roku, za zgodą babci Genowefy Góreckiej, nagrałem jej opowieści rodzinne. Jak się później okazało, było to dokładnie 7 lat przed jej śmiercią (2 stycznia 2016 r.). Babcia opowiadała o historii swojej rodziny - Pawlaków, począwszy od 1912 roku (ślub jej rodziców), a skończywszy na roku 1964 (tragiczna śmierć brata). Historia ta obejmowała więc nieco ponad pół wieku. Nagranie trwa łącznie niespełna 40 minut. Z dzisiejszej perspektywy była to świetna decyzja, ponieważ wielu faktów w tym momencie już bym nie pamiętał, poza tym posłuchanie głosu babci kilka lat po śmierci jest rzeczą bezcenną.
Lata 2009 - 2016 - praca w programie genealogicznym bez aktów metrykalnych
W pewnym momencie informacji o rodzinie zgromadziło się już na tyle dużo, że przestały mieścić się na papierze. Dlatego w listopadzie 2009 roku postanowiłem stworzyć nowe drzewo, tym razem w postaci cyfrowej, w programie genealogicznym. Wybrałem program MyHeritage Family Tree Builder, który w zupełności spełnił moje oczekiwania i używam go do dnia dzisiejszego. Posiada on bardzo przydatne funkcje, takie jak inteligentne dopasowania do drzew genealogicznych użytkowników serwisu MyHeritage, galerię zdjęć pozwalającą na oznaczenie każdej osoby czy wirtualny cmentarz, czyli zdjęcia nagrobków wraz z informacjami o spoczywających w nich osobach. Projekt aktualizuję na bieżąco. Po utworzeniu go przeprowadziłem na nowo rozmowy z babciami, aby bardziej go rozbudować. Rok po powstaniu - w 2010 roku - obejmował już około 600 osób, natomiast w 2016 roku - ponad 1000. Nigdy nie zdecydowałem się na udostępnienie go online w serwisie MyHeritage ze względu na koszty abonamentu przy projekcie obejmującym więcej niż 249 osób. W 2012 roku, po zdaniu matury, wykonałem aneks do drzewa. Zawarłem w nim różne niestandardowe informacje, których nie dało się umieścić w drzewie genealogicznym.
![]() |
Projekt mojego drzewa w programie MyHeritage Family Tree Builder |
Projekt obejmuje wszystkich znanych mi krewnych wraz z małżonkami, a oprócz tego rodziny rodziców chrzestnych i chrześniaków (o ile nie są moimi krewnymi) najbliższych członków mojej rodziny. O każdej osobie wprowadzam następujące informacje, o ile je znam: imię (oraz imię używane), nazwisko i nazwisko rodowe, daty i miejsca urodzenia, ślubu i zgonu, przyczyna śmierci, miejsce pochówku i ostatnie miejsce zamieszkania. Dla najbliższych członków rodziny są to dodatkowo: drugie imię, imiona i nazwiska rodziców chrzestnych i chrześniaków, przebieg edukacji, służby wojskowej i miejsca pracy. Do wspomnianych najbliższych członków rodziny zaliczam poza sobą, swoją żoną i córką także naszych: rodziców, rodzeństwo, dziadków oraz od niedawna rodzeństwo rodziców. Wykorzystuję wszelkie dostępne mi źródła. Głównie są to akty stanu cywilnego (od 2016 roku), napisy na tablicach nagrobkowych i przekazy ustne.
Lata moich studiów (2012 - 2017) były czasem stagnacji, jeśli chodzi o moją genealogię, która, podobnie jak inne moje pasje, zeszła na dalszy plan. Pracę w projekcie ograniczyłem głównie do uzupełniania go o nowe fakty, ale był jeden wyjątek. Dodałem w tym czasie krewnych mojej dziewczyny (obecnie żony) z myślą, aby nasze przyszłe dzieci miały pełne drzewo, a nie tylko połowiczne. Początkowo było to zaledwie około 100 osób, dopiero po ślubie i narodzinach córki w 2023 roku zacząłem dogłębniej poszukiwać informacji o rodzinie mojej wybranki. W listopadzie 2016 roku sporządziłem „ostateczną wersję” drzewa wraz z poprawionym i uzupełnionym o nowe informacje aneksem. Od tej pory planowałem je tylko uzupełniać i poprawiać w razie potrzeby. Sprawdziła się tu jednak stara żydowska maksyma, która głosi, że gdy człowiek planuje, to Pan Bóg się śmieje.
Lata od 2016 - praca w programie genealogicznym z aktami metrykalnymi
![]() |
Akt chrztu mojej prababci Władysławy Góreckiej z d. Pilarczyk (1899), sporządzony po rosyjsku, jeden z pierwszych, jakie znalazłem w Skanotece |
Latem 2016 roku, po śmierci babci Genowefy, tuż przed wykonaniem „ostatecznej wersji” drzewa, poszukując dat urodzeń pradziadków Góreckich do nagrobka, odkryłem skany aktów metrykalnych dostępnych online na stronie metryki.genealodzy.pl. Był to impuls, od którego moje zainteresowanie genealogią powoli ruszyło na nowo, w swoich źródłach wyszedłem poza przekazy ustne, tablice nagrobkowe czy inteligentne dopasowania na rzecz starych metryk, a drzewo zaczęło się rozrastać nie tylko wszerz, ale i wzwyż. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem akty urodzeń i ślubów moich przodków, poczułem się, jakbym złapał Pana Boga za nogi. Początkowo skupiłem się głównie na linii męskiej. Skanoteka oraz inne bazy, z których zacząłem korzystać już później, zawierają skany aktów urodzeń, małżeństw i zgonów, z reguły starszych niż 100 lat. Są niewyczerpanym źródłem informacji o przodkach, do których każdy może mieć dostęp bez wychodzenia z domu. Jednak nie wszystkie metryki są dostępne online. Szczególnie dotkliwy był dla mnie brak aktów sprzed 1865 roku z mojej rodzinnej parafii - Wierzchów. Dlatego kilka razy zleciłem mailowo kwerendy w Archiwum Diecezjalnym we Włocławku oraz Archiwum Państwowym w Poznaniu Oddział w Koninie. Jesienią 2016 roku odwiedziłem też czytelnię Archiwum Państwowego w Łodzi, gdzie akty stanu cywilnego są dostępne na mikrofilmach.
Poza projektem w programie genealogicznym, w 2020 roku wykonałem wywód moich przodków na ścianę w domu rodzinnym, ale tylko tych, których zachowały się fotografie lub podobizny (rodzice, wszyscy dziadkowie i pradziadkowie oraz kilkoro z prapradziadków). Oprócz Skanoteki zacząłem korzystać z takich baz jak Geneteka, Szukaj w Archiwach i FamilySearch. W tym czasie również, częściowo za sprawą internetowych baz osób pochowanych, gruntownie zaktualizowałem i uzupełniłem wirtualny cmentarz. Obecnie liczy on 209 grobów z 31 nekropolii, najwięcej z cmentarzy parafialnych: w Wierzchach (mniej więcej połowa grobów z mojej rodziny) oraz w Grabnie i Sędziejowicach (większość grobów z rodziny mojej żony). Dodatkowo 67 grobów posiada archiwalne zdjęcia (w przypadku zmiany nagrobka lub pochowania nowej osoby). Wirtualny cmentarz jest obecnie jednym z najlepiej dopracowanych elementów mojego drzewa.
![]() |
Ja z ostatnią jeszcze wtedy żyjącą przedstawicielką pokolenia moich dziadków, Emilią Cylińską na tle wywodu przodków (26 grudnia 2020 r., babcia zmarła niecały rok później) |
Wydawałoby się, że po założeniu rodziny moje drzewo ponownie zejdzie na dalszy plan, ale nic bardziej mylnego. Ostatnie trzy lata były dla mojej genealogii niezwykle produktywne, i to na wielu płaszczyznach. Gdy w 2023 roku urodziła się moja córeczka, to ona stała się automatycznie probantem w drzewie. W związku z tym przeprowadziłem rozmowę z teściami (ponieważ wszyscy dziadkowie żony niestety już nie żyją) i wtedy cała gałąź mojej żony, którą, jak już wspomniałem, dodałem podczas studiów, znacząco się rozrosła. Wówczas też liczba osób w moim drzewie przekroczyła 2000 osób. Ponadto w kwietniu zeszłego roku wraz z żoną zleciliśmy wyszukanie metryczek dowodowych naszych przodków zmarłych po 1952 roku (przed tym okresem metryczki nie istniały, ponieważ nie było obowiązku posiadania dowodu osobistego) w Archiwum Dokumentacji Osobowej i Płacowej w Milanówku. Najcenniejsze w metryczkach są dla mnie fotografie. Oczekiwanie na odpowiedź ze względu na długą kolejkę trwało 10 miesięcy, jednakże warto było czekać.
W ostatnim czasie
swoje poszukiwania skupiłem na przodkach - zarówno moich, jak i mojej żony, bez
większego zagłębiania się w linie boczne, szczególnie w dalszych pokoleniach. Dlatego
w zeszłym roku przystąpiłem do usystematyzowanego poszukiwania aktów stanu
cywilnego wszystkich przodków, gałąź po gałęzi, w Genetece i w innych źródłach.
W związku z tym zleciłem też kilka kwerend w archiwach i urzędach stanu
cywilnego oraz ponownie odwiedziłem Archiwum Państwowe w Łodzi. W marcu
zeszłego roku zarejestrowałem się też na forum strony Genealodzy.pl, gdzie
uzyskałem pomoc w tłumaczeniu kilkunastu aktów metrykalnych sporządzonych po
rosyjsku i po łacinie oraz w innych problemach natury genealogicznej. Do tej pory
udało mi się odnaleźć większość przodków zarówno moich, jak i mojej żony, do
początku XIX wieku. Niektórzy z nich urodzili się jeszcze w I połowie XVIII
wieku. Z imienia i nazwiska zmam już niemal wszystkich antenatów do siódmego
pokolenia (w siódmym pokoleniu brakuje mi zaledwie kilka ze 128 osób). Niektóre
odkrycia były dla mnie bardzo zaskakujące, kilka wręcz sensacyjnych. Efekt
mojej pracy w postaci wywodu przodków, wygenerowanego w programie Ahnenblatt, znajduje
się w zakładce „Wywód przodków”.
![]() |
Moja wizyta w czytelni Archiwum Państwowego w Łodzi i czytnik do mikrofilmów (21 maja 2024 r.) |
Im jestem starszy, tym wolnego czasu na poszukiwania jest coraz mniej, a chęci i możliwości coraz więcej. Ciągle poszerzam swoje horyzonty w tej materii. W chwili obecnej moje drzewo genealogiczne obejmuje ponad 2700 osób i ponad 1000 rodzin, jednak w miarę postępu swojej pracy paradoksalnie coraz bardziej zdaję sobie sprawę z ogromu swojej niewiedzy. Ciągle pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi. Wszakże ilość przodków z każdym pokoleniem wstecz podwaja się. Wystarczy wspomnieć, że generacja moich 4 razy pradziadków, czyli osób urodzonych orientacyjnie ok. 1800 roku to 64 osoby, zaś ich rodziców - 5 razy pradziadków - to już potencjalne 128 osób do odnalezienia. Jeśli dodać do tego przodków mojej żony, to we wspomnianych pokoleniach mamy odpowiednio 128 i 256 osób. A to dopiero początek. Bez wątpienia jeszcze wiele pracy przede mną, ale jeśli tylko czasu i chęci nie zabraknie, to czeka mnie jeszcze niejedno odkrycie. Obecnie priorytetem jest dla mnie poświęcenie czasu, nomen omen, swojej rodzinie, więc mój czas na genealogię jest nieco ograniczony, jednak mam nadzieję, że kilka dekad życia i wiele wolnych chwil na swoje pasje jest jeszcze przede mną.
_________________________
Za 2 tygodnie opublikuję trzeci i ostatni wpis tytułem wstępu. Będzie dotyczył roli aktów metrykalnych w genealogii i mojego doświadczenia z nimi. Kolejne wpisy będą odnosić się już do konkretnych tematów.